Wężoidy atakują Kevina Bacona

Niedawno gruchnęła wieść, że Wstrząsy (Tremors, 1990, reż. S. S. Wilson) – jedna z ulubionych przez fanów serii komedio-horrorów – zostanie wznowiona jako serial telewizyjny. Nie po raz pierwszy, bo próba taka została już podjęta w 2003 roku, ale tym razem w swoją legendarną rolę wcieli się nie kto inny, a mój chłopak Kevin Bacon. Kurczę, najpierw Ash Vs. Evil Dead z prawdziwym Bruce’em Campbellem, a teraz to? What a time to be alive!

Tremorsposter

Z powyższej okazji przypomniałam sobie pierwszą część serii. Powiem od razu szczerze: innych nigdy nie widziałam. Nie tylko dlatego, że nie ma w nich Bacona, ale także dlatego, że – szczerze mówiąc – rzadko mam ochotę oglądać oczywiście słabe filmy po prostu dla beki. Mam wystarczająco dużo dobrych lub nieokreślonych do obejrzenia! Jasne, dobra żena raz na jakiś czas nie jest zła, ale raczej jako odstępstwo od zwyczajnej playlisty. Choć kto wie, może są wśród nich jakieś perełki? (Nie sądzę. Ale może. Albo i nie.)

Zrzut ekranu 2015-11-26 00.27.15
Yeah!

Dziś więc będzie o pierwszej i – według opinii, no cóż, wszystkich – najlepszej części. To historia dwóch rednecków, Valentine’a (boski Kevin) i Earla (Fred Ward), mieszkańców miasteczka o wiele mówiącej nazwie Perfection, którzy na co dzień podejmują się różnych drobnych prac, prowadzą głębokie rozmowy o kobietach i marzą o tym, by wyrwać się ze swojej wioski do jakiegoś większego świata. I byliby to zrobili, gdyby w Perfection nie pojawiły się ogromne ziemne robaki z wielkim apetytem na ludzkie mięso. Na skutek zbiegu nieszczęśliwych okoliczności dochodzi do tego, że Val, Earl i inni mieszkańcy miasteczka, a także prowadząca w okolicy badania terenowe doktorantka geologii, będą musieli połączyć siły, aby stawić czoła krwiożerczym robalom…

Zrzut ekranu 2015-11-26 01.53.26
Ten moment, gdy siedzisz na skale i uważasz, żeby nie zeżarły cię ziemne robaki.

Fabuła, jak widać, nie wymaga komentarza. Jest napisana z przymrużeniem oka i wiedzą o tym i oglądające, i twórcy. I dobrze! Zaznaczmy, że to w zasadzie nie jest nawet horror, tylko raczej komedia łamana przez film katastroficzny. Po opisie chyba nikt nie spodziewał się dramatu psychologicznego, prawda?

Tyle że mimo celowo bzdurnej fabuły Wstrząsy nie są złym filmem w taki sposób, w jaki złe jest, no nie wiem, Paranormal Activity: Ghost Dimension. Są przyzwoicie zagrane (wspominałam, że gra tutaj Kevin Bacon? Tak, gra tutaj Kevin Bacon. KEVIN BACON), postaci są sympatyczne i ciekawie napisane, a dialogi – cięte, samoświadome i naprawdę zaskakująco dobre, z licznymi chwytliwymi one-linerami włącznie. Jest tu też sporo autentycznie zabawnych momentów. Do tego krajobrazy pustyni w Nevadzie są naprawdę piękne: przy robalach może i specjaliści od efektów postarali się dość średnio, ale dzięki widokom ten film jest momentami zaskakująco ładny!

Zrzut ekranu 2015-11-26 00.34.33
Czyż nie pięknie?

Swego czasu Kevin Bacon (czy mówiłam już, że w tym filmie gra Kevin Bacon?) strasznie narzekał na to, że zgodził się na rolę w Tremors, i był święcie przekonany, że decyzja o zagraniu w „głupim filmie o robalach” zrujnuje mu karierę. Po latach jednak cofnął swoje narzekania, widząc, że, primo, jego kariera nie ucierpiała (choć kto wie, na ile w istocie była to zasługa bardzo dobrych Flatliners, w których zagrał w tym samym roku – a o których, nawiasem mówiąc, niedawno ciekawie pisała Buffy), i secundo, film zyskał zasłużony status dzieła kultowego, i to nie tylko wśród miłośników horrorów. Początkowo jego obawy zdawało się zresztą potwierdzać box office: w Stanach film ledwo-ledwo na siebie zarobił, za to gdy trafił na kasety VHS stał się prawdziwym hitem wypożyczalni i to stąd wzięły się wszystkie te sequele (w sumie cztery, z czego jeden, o zgrozo, wyszedł parę miesięcy temu) i serial. Jeśli zatem nie widzieliście jeszcze jedynki, koniecznie nadróbcie tę haniebną zaległość!

Tym bardziej że, nie wiem czy wiecie, ale w tym filmie gra Kevin Bacon.

Dodaj komentarz